TANIAKSIAZKA.PL | 30.64 zł | do sklepu |
Możliwy odbiór osobisty. Osobiście można odebrać zamówienia powyżej 24,99 zł. Dla zamówień 24,99 - 98,99 koszt 4,90 zł. Zakupy powyżej 99 zł koszt 0 zł. Punkty odbioru: Białystok, Bielsko-Biała, Częstochowa, Ełk, Gdańsk, Gdynia, Grajewo, Katowice, Kielce, Kraków, Lublin, Łomża, Łódź, Piotrków Trybunalski, Poznań, Przemyśl, Rzeszów, Suwałki, Szczecin, Świdnica, Toruń, Warszawa, Wrocław, Zabrze, Zielona Góra, Zielonka |
||
DADADA.PL | 30.85 zł | do sklepu |
Możliwy odbiór osobisty. Łódź (koszt 5.99 zł) | ||
CHODNIKLITERACKI.PL | 31.36 zł | do sklepu |
Możliwy odbiór osobisty. Zamówienia do 24,99 zł koszt odbioru 4,99 zł. Zamówienia do 59,99 zł koszt odbioru 2,99 zł. Zamówienia od 60zł koszt odbioru 0 zł. Punkty odbioru: Kraków, Białystok, Gdańsk, Częstochowa, Lublin, Opole, Kłaj, Łódź, Poznań, Skawina, Wieliczka, Wrocław, Warszawa |
||
MATFEL.PL | 33.38 zł | do sklepu |
Możliwy odbiór osobisty. Punkt odbioru: Kraków. | ||
GANDALF.COM.PL | 33.41 zł | do sklepu |
Możliwy odbiór osobisty. Punkt odbioru zamówień: Łódź | ||
SWIATKSIAZKI.PL | 33.49 zł | do sklepu |
Możliwy odbiór osobisty. W księgarniach w całej Polsce | ||
MATRAS.PL | 33.99 zł | do sklepu |
Możliwy odbiór osobisty. Zamówienia do 24,99 zł koszt odbioru 4,99 zł. Zamówienia do 59,99 zł koszt odbioru 2,99 zł. Zamówienia od 60zł koszt odbioru 0 zł. Punkty odbioru: Białystok, Katowice, Kraków, Gdańsk, Łódź, Warszawa, Wrocław, Poznań, Częstochowa, Lublin, Opole, Kłaj |
||
GILDIA.PL | 38.40 zł | do sklepu |
Możliwy odbiór osobisty. Punkt odbioru: Warszawa |
Wielkie miłości i wielkie rozczarowania
Upalny sierpień 1902 roku. Do Petersburga przybywa młoda ukraińska szlachcianka Irina Dumina. Uwiedziona przez księcia, wyrzucona z domu przez rodzinę, usiłuje odnaleźć ojca swojego dziecka. Trafia do szpitala dla samotnych matek, prowadzonego przez siostrę Annę, gdzie rodzi córeczkę, która umiera. W tym samym czasie Rosja czeka na wymarzonego carewicza. Carska para ma już bowiem cztery córki. Jednak zamiast radosnych wieści, ukazuje się oficjalny komunikat, że żona Mikołaja II poroniła. W rzeczywistości caryca rodzi nie jedną lecz dwie dziewczynki, co powoduje uruchomienie ciągu nieprawdopodobnych wydarzeń. Porywająca historia, pełna tajemnic i namiętności, której bohaterkami są przede wszystkim silne kobiety
Fragment książki
Sankt Petersburg, Szpital Czerwonego Krzyża, 18 sierpnia 1902, ranek
Siostra Anna, przełożona Szpitala Czerwonego Krzyża w Sankt Petersburgu, rozpromieniła się, widząc cesarzową wdowę Marię.
Kobiety znały się od wielu lat i bardzo szanowały. Przeszłość siostry Anny, kilka lat starszej od Marii, owiana była mgłą tajemnicy, ale z pewnością Anna wywodziła się z arystokracji. Świadczyły o tym sposób poruszania się, elegancja, doskonała znajomość francuskiego i genealogii rodów panujących w Europie. Delikatny akcent wyczuwany przy rozmowach w języku rosyjskim, którym czasami się posługiwały, wskazywał na to, że Anna mogła pochodzić z Polski lub Czech.
Cesarzowa nie śmiała jednak zadawać żadnych pytań. Życie wielokrotnie pokazało Marii Fiodorownie, że nie należy zbytnio wnikać w sprawy innych, a już na pewno nikogo nie warto nakłaniać do zwierzeń. Musiała jednak przyznać sama przed sobą, że o przeszłości Anny rozmyślała nader często. Ta kobieta w spranym habicie miała w sobie taką siłę, że nawet w czasach, gdy Maria była panującą carycą, czuła się przy Annie mała.
O dziwo, jednak zupełnie jej to nie przeszkadzało. Podczas częstych spotkań wiele się nauczyła od tej niezwykłej kobiety. Dzięki temu dziś mogła o sobie powiedzieć, że jest znawczynią ludzkich charakterów. To niejeden już raz wyratowało ją z opresji.
Tego ranka siostra przełożona zadzwoniła z gorącą prośbą o spotkanie w szpitalu. Ten telefon był dla Marii zaskoczeniem. To nie zdarzyło się w czasie ich ponad trzydziestoletniej znajomości. A przecież łączyła je nie tylko charytatywna działalność, lecz także delikatna wspólna tajemnica.
– Jestem, siostro Anno. – Cesarzowa spojrzała z wyczekiwaniem.
– Dziękuję, Mario Fiodorowno. – Anna jakby westchnęła z ulgą. – Wejdźmy do mojego biura. – Nie wiedzieć czemu, rozejrzała się i ściszyła głos. Kiedy zamknęły się za nimi drzwi, od razu przeszła do rzeczy: – Mario Fiodorowno, proszę wybaczyć zuchwałość i dzisiejszy poranny tele-fon, ale stało się coś, o czym powinna pani wiedzieć.
– Wiesz, że możesz zawsze na mnie liczyć. – Maria wzięła do ręki delikatną dłoń zakonnicy.
Przypomniała sobie, jak jeszcze przed narodzinami Nikiego podjęła decyzję, że chce być inna niż te arystokratki, które myślą tylko o sukniach, klejnotach i balach. Pamiętała, w jak trudnych warunkach wychowywała się przez pierwszych kilkanaście lat życia, i bardzo doceniała to, jak uśmiechnął się do niej los. Doskonale zdawała sobie sprawę, że przecież mogło być różnie. Co by było, gdyby spotkało ją to, co młodszą siostrę, Thyrę? Miłość do nieodpowiedniego człowieka, której owocem było niechciane dziecko oddane na wychowanie obcym ludziom. Dlatego chciała pomóc kobietom, które nie miały tyle szczęścia, co ona.
Maria pamiętała to jak dziś: sama spodziewała się dziecka, kiedy siostra Anna po raz pierwszy zaprowadziła ją na „oddział dla matek niezamężnych”. Tak w elegancki, ale i pełen wyższości sposób określano te, które oczekiwały na poród, ale nie miały na kogo liczyć. Trafiały tu nieszczęsne kobiety z różnych warstw społecznych, może poza córkami zamożnych przedsiębiorców i arystokratów. W tych sferach „załatwiało się to inaczej”. Panna wyjeżdżała „do wód” lub „w cieplejszy klimat”, gdzie rodziła dziecko i jak gdyby nigdy nic wracała na łono rodziny. Sama! Maleństwo oddawano na wychowanie albo umieszczano w sierocińcu. Na oddziale dla samotnych matek można było spotkać uwiedzione córki urzędników czy ubogiej szlachty, a także nierzadko ofiary gwałtów w dobrych domach, ale i robotnice z fabryk – cały społeczny przekrój kobiecej niedoli samotnego macierzyństwa.
Maria Fiodorowna bardzo współczuła kobietom, dlatego pomagała często i skutecznie. Jedna z tych „upadłych kobiet” była dziś cenioną wśród towarzyskiej śmietanki Petersburga krawcową, a w kolejce do niej czekały potulnie damy z najlepszego towarzystwa.
Podziwiała samotne matki. Bardzo szanowała je za to, że mimo przeciwności losu zdecydowały się na urodzenie dziecka. Wiele kobiet z jej warstwy w podobnej sytuacji mogło zapewnić swojemu dziecku wychowanie, a jednak wolały, żeby po prostu „problem zniknął”. Może dlatego, że zbyt wiele miały do stracenia? Pierwsza wizyta na oddziale położnic bardzo wstrząsnęła młodą cesarzową. W wielkiej i słabo oświetlonej sali stały rzędy wąskich żelaznych łóżek, na których leżały wymizerowane, kaszlące kobiety. Mimo starania sióstr i samych pacjentek, mimo maski na twarzy czuła unoszący się w powietrzu ohydny odór niemytych ciał, ropy, ekskrementów i chloru. Najgorsza była jednak straszliwa woń, która kojarzyła się jej z pogrzebem teścia, Aleksandra II. Zginął w zamachu, a jego ciało poharatane było przez ładunek wybuchowy. Balsamiści zrobili, co mogli, ale całowanie nieboszczyka w policzek przez kolejne siedem dni, jak wymagał tego rosyjski ceremoniał, było prawdziwą traumą.
Anna i Maria