Już dawno nie ukazała się taka książka jak ta, tekst tak gniewny, tak słowotwórczo gorzki i absurdalnie jasny, tak wyrafinowanie jędrny i oryginalny poprzez nasycenie tradycją, tak przekorny i zarazem tak mądrze skomponowany. Leszek Libera zgrupował wielowarstwową tkankę akcji i motywów swojej powieści zaczynającej się tuż po zakończeniu II wojny światowej i wkroczeniu Armii Czerwonej na Górny Śląsk, teren zagorzałych historycznie sporów narodowych między Polską a Niemcami, wokół spektakularnie nakreślonego narratora pierwszoosobowego, utopka w wieku dziecięcym, którego przodkowie przenieśli się na Ziemię z planety Utopia. W polskiej tradycji utopiec lub utopek jest często złośliwym duchem wodnym, mogącym przybrać ludzką postać. Szczególnie rozpowszechniony jest w bajkach i podaniach śląskich. Utopki powstają ze zwłok topielców lub ze spędzonych płodów. W powieści Libery taki utopek z odwróconym spojrzeniem outsidera, nie biorąc pod uwagę kulturowo uwarunkowanych granic tabu i zakazów myślenia, odsłania cechy życia społeczności, w której się znalazł. Czytelnikom nieznającym tego świata może się on wydawać jeszcze bardziej osobliwy niż sam bohater opowieści. [...] Poprzez płynne włączanie do wypowiedzi wszystkiego, o czym jest mowa w środowisku bliskim utopkowi, narracja staje się jednym wielkim, bogatym językowo kolażem głosów i tekstów epoki powojennej. […] Ta pozycja wyjściowa pozwala wpisać omawianą powieść w niedługi, ale doborowy szereg poprzedników, należących do najjaśniejszych punktów literatury światowej. Mowa tu o Gargantui i Pantagruelu (1532–1535) Rabelais`go, o Don Kichocie (1605–1615) Cervantesa, o Przygodach Simplicissimusa (1668–1669) Grimmelshausena […] i o Blaszanym bębenku (1959) Güntera Grassa – we wszystkich tych powieściach autorzy wprowadzają do otoczenia postać, która mimo folklorystycznej przynależności wybija się ponad nie ze względu na swoją groteskową inność. Z posłowia Jürgena Joachimsthalera
Aby napisać i opublikować recenzję musisz się zalogować.