Wisła w ogniu. Jak bandyci ukradli Wisłę Kraków

Wstrząsająca historia o tym, jak bandyci przejęli jeden z najbardziej utytułowanych piłkarskich klubów w Polsce w książce Szymona Jadczaka “Wisła w ogniu. Jak bandyci ukradli Wisłę Kraków”.

Środowisko udaje, że ich nie widzi, działacze ze strachu zgadzają się na współpracę. Pseudokibice w wielu polskich klubach piłkarskich odgrywają rolę szarych eminencji. W przypadku Wisły Kraków nie działali nawet zza kotary, a pojawili się obok władz z otwartą przyłbicą. I omal nie doprowadzili klubu do upadku. Przez lata było wiadomo, co się dzieje w środowisku piłkarskim. Dziennikarze na co dzień zajmujący się sportem woleli zamiatać temat pod dywan. Wszyscy przymykali oczy na to, jaki rak toczy 13-krotnego mistrza Polski. Dopiero reportaż dziennikarza TVN Szymona Jadczaka w programie “Superwizjer” wyciągnął wiele spraw na światło dzienne i wstrząsnął opinią publiczną. Pokazał poziom zbratania się lokalnych elit politycznych i biznesowych ze środowiskiem pseudokibiców. Ich wprowadzenie do władz klubu omal nie skończyło się bankructwem Wisły, którą udało się uratować w ostatniej chwili. Nowe władze z trudem i po długich rozterkach odcięły się od ludzi o mocno kontrowersyjnej reputacji. Dziś Szymon Jadczak opisuje wszystko w swojej nowej książce “Wisła w ogniu”. I przekonuje, że choć pseudokibiców i zwykłych bandytów nie ma już w bezpośredniej bliskości klubu, a wielu z nich wylądowało w więzieniu, to nadal ludzie, którzy umożliwili powstanie całego systemu, mają się znakomicie i nikt ich za to nie rozliczył. Czy ktoś roztacza nad nimi parasol ochronny? Szymon Jadczak wraca do tematu podjętego w reportażu telewizyjnym i pokazuje ciąg dalszy historii, która wciąż nie ma właściwego finału.