Jeśli uważasz, że II wojna światowa rozpoczęła się dopiero w 1939 roku, to grubo się mylisz. Mniej więcej o jakieś dwa, trzy górskie szczyty. Dlaczego akurat szczyty? Okazuje się bowiem, że wielkie mocarstwa, które w latach 30. XX wieku starały się za wszelką cenę udowodnić swoją wartość, konkurowały ze sobą również w dziedzinie alpinistyki.Z najnowszej książki Scotta Ellswortha "Ponad światem. Wspinaczka, obłęd i zabójczy wyścig o himalajskie szczyty" dowiemy się, ile potrzeba siły i determinacji, by zdobyć niezdobyte i podążać szlakiem, którego nie naznaczył jeszcze żaden człowiek. Cała opowieść dzieli się na kilka frontów, z czego główny znajduje się w Himalajach, a pomniejsze w konkretnych krajach, które odpowiadają za grupy badawcze. Zespoły wspinaczkowe przybywają tam z III Rzeszy, Wielkiej Brytanii, a także Stanów Zjednoczonych. Pojawiają się fałszywi i prawdziwi przewodnicy, mylący zdrajcy i podsłuchujący wszystko radzieccy szpiedzy. Kiedy atmosfera zaczyna się zagęszczać, jak w całkiem nieźle skrojonym kryminale, rozpoczyna się walka o najwyższą stawkę. W tym momencie nie jest ważne, kto wejdzie jako pierwszy na Everest czy K2, chodzi o to, czyja flaga zostanie tam wbita i będzie powiewać nad głowami wszystkich innych nacji. To opowieść o ludziach, którzy na taką wyprawę wybierali się po prostu w ciepłych kurtkach, skórzanych butach i wełnianych czapkach.Opowieść autora pokazuje również nastroje w Indiach, Chinach i Tybecie oraz ogólnoświatowy pęd ku władzy. A ta może być przejawem zarówno siły militarnej, jak i umiejętności obywateli. Ważne, żeby elementy te były spektakularne, by mówili o nich ludzie na całym świecie. W taki sposób buduje się mit o potędze, o niezwyciężonych. A mit ten zbudowali ludzie, którzy wyruszyli w góry po prostu z pasji.
Aby napisać i opublikować recenzję musisz się zalogować.