"Spojrzałam w niebo na oświetlający nasze twarze księżyc, który milczał, ale mimo to wiedziałam, że zgadzał się ze mną. Tylko on był świadkiem historii, którą teraz wspólnie tworzyliśmy, buntu, który razem wznosiliśmy przeciw niesprawiedliwości zawartej w dorosłości. Lubiłam to. Lubiłam to wszystko, co sprawiało, że żyję, ale jednocześnie pozwalało mi przybierać dalszą, bardziej odległą perspektywę. Lubiłam czuć trawę pod stopami i powietrze w płucach. Lubiłam się śmiać i powodować uśmiech na czyjejś twarzy. Lubiłam szczere rozmowy i lubiłam ciszę. Lubiłam bycie pierwszoplanową postacią w moim życiu i lubiłam bycie nic nieznaczącym atomem we wszechświecie. Z jednej strony czyniło to człowieka tak odpowiedzialną istotą, ale z drugiej strony, dla kogo miało znaczenie to, czy podejmiemy dobrą czy złą decyzję, poza nami samymi?" Nadchodzi upalne włoskie lato, a wraz z nim nieubłaganie zbliża się dzień, w którym siedemnastoletni Emilio i Lia będą zmuszeni wyjechać na studia i tym samym rozstać się po raz pierwszy. Wykorzystują swoje ostatnie wspólne dni na "powroty do dzieciństwa". Wspominają spędzone razem siedem lat, szukając przy tym sposobów na odnalezienie siebie w świecie dorosłych. Wydaje się, że piękniej już być nie może, kiedy nagle wszystko komplikuje się wraz z pojawieniem się dziewczyny po drugiej stronie Sekretnego Stawu. Dziewczyny o złocistych lokach, promiennym uśmiechu i bolesnej przeszłości. Od tamtej chwili cała trójka wie, że już nic nie będzie takie samo. Spomiędzy beztroski i radości dziecięcych lat zaczynają wyłaniać się dotąd obce im uczucia. W grę wchodzą zazdrość, odrzucenie i uniemożliwiający wykonanie jakiegokolwiek ruchu lęk przed dorosłością. Przeplatające się ze sobą losy trójki stojących na progu dorosłości dzieci, które nie chcą dorosnąć. Trzy zupełnie różne historie, łączące się w jedną spójną całość. Odegrana w rytmie nostalgii, wzruszająca opowieść o życiu, utracie, miłości i o tym, że ludzie są jak drzewa pomarańczy - czasem muszą zwiędnąć, by móc rozkwitnąć na nowo. Zuzanna Samolik, rocznik 2006, wychowała się na "Małych kobietkach'" i "Mary Poppins", które mama czytywała jej do snu każdej nocy. Od dzieciństwa marzyła o stworzeniu własnej opowieści, więc już jako czterolatka z pomocą babci zapełniała notesy bajkami o zaginionych dzieciach i odległych krainach. Swoją pierwszą nieoficjalną powieść "Malu, dziewczynka z dżungli" napisała w ósmym roku życia i to był jej prawdziwy debiut, bo czytała utwór na forum klasy - do bólu szczerej w reakcjach i ocenach. "Kwitnące pomarańcze" są jej pierwszą poważną próbą literacką, napisaną wskutek wielu lęków i niechęci do pożegnania się z dzieciństwem. Wierzy, że tylko wytrwałą pracą zdoła uchylić dla siebie drzwi do nęcącej ją krainy literatury, gdzie chciałaby odgrywać rolę nie muzy, lecz twórcy.
Aby napisać i opublikować recenzję musisz się zalogować.