Możliwy odbiór osobisty. W księgarniach w całej Polsce
Nie jest tu już tak spokojnie jak w ostatniej książce Włodzimierza Jędrzejczaka. Sokratejski poeta, zagubiony w bezdusznym mieście, zwraca się ku sobie, skoro znikąd pomocy. Prowadzi wewnętrzną bitwę i liczy oddechy, aby znaleźć ukojenie. Tym razem jednak nawet wschodnie metody nie wyprostują ścieżek, oddechy dławią, zamiast pomagać. Czy znajdzie się chociaż kawałek nadziei ukryty w którymś wersie? To już zadanie dla wytrawnych wersonautów. Coś poszło nie tak Spojrzałem w otchłań i teraz otchłań patrzy na mnie. Pochylałem się coraz niżej, nie wiem kiedy dotarło do mnie, że już się nie mogę wyprostować. Tkwię na krawędzi wygięty w znak zapytania, coraz bardziej powyginany, coraz bardziej otulany przez mgłę Zaproście mnie do stołu Wpatrzony w monitor spaceruję wybrukowaną kocimi łbami Berlinerstrasse, mijam sklepy i okazałe, zdobione rzeźbami i stukami frontony domów. Dobiega mnie śmiech, gwar i brzdęk talerzy. Nie wiem, czy to z Berlinerstrasse, czy z dzisiejszej ulicy Wojska Polskiego. To teraz, teraz szykuje się coś, nikt już nie pracuje, zapełnia się duży owalny stół, na którym pyszni się wiedeński sernik. Mnie chyba nikt nie widzi, siedzę z boku, tak już chyba trzydzieści lat. A może mnie już nie ma? Może to tylko jakiś matrix, może ich nie ma? Nas na pewno nie ma.
Aby napisać i opublikować recenzję musisz się zalogować.