GILDIA.PL | 23.00 zł | do sklepu |
Możliwy odbiór osobisty. Punkt odbioru: Warszawa | ||
DADADA.PL | 23.42 zł | do sklepu |
Możliwy odbiór osobisty. Łódź (koszt 5.99 zł) | ||
TANIAKSIAZKA.PL | 24.40 zł | do sklepu |
Możliwy odbiór osobisty. Osobiście można odebrać zamówienia powyżej 24,99 zł. Dla zamówień 24,99 - 98,99 koszt 4,90 zł. Zakupy powyżej 99 zł koszt 0 zł. Punkty odbioru: Białystok, Bielsko-Biała, Częstochowa, Ełk, Gdańsk, Gdynia, Grajewo, Katowice, Kielce, Kraków, Lublin, Łomża, Łódź, Piotrków Trybunalski, Poznań, Przemyśl, Rzeszów, Suwałki, Szczecin, Świdnica, Toruń, Warszawa, Wrocław, Zabrze, Zielona Góra, Zielonka |
||
CHODNIKLITERACKI.PL | 24.42 zł | do sklepu |
Możliwy odbiór osobisty. Zamówienia do 24,99 zł koszt odbioru 4,99 zł. Zamówienia do 59,99 zł koszt odbioru 2,99 zł. Zamówienia od 60zł koszt odbioru 0 zł. Punkty odbioru: Kraków, Białystok, Gdańsk, Częstochowa, Lublin, Opole, Kłaj, Łódź, Poznań, Skawina, Wieliczka, Wrocław, Warszawa |
||
MATRAS.PL | 24.86 zł | do sklepu |
Możliwy odbiór osobisty. Zamówienia do 24,99 zł koszt odbioru 4,99 zł. Zamówienia do 59,99 zł koszt odbioru 2,99 zł. Zamówienia od 60zł koszt odbioru 0 zł. Punkty odbioru: Białystok, Katowice, Kraków, Gdańsk, Łódź, Warszawa, Wrocław, Poznań, Częstochowa, Lublin, Opole, Kłaj |
||
MATFEL.PL | 24.94 zł | do sklepu |
Możliwy odbiór osobisty. Punkt odbioru: Kraków | ||
GANDALF.COM.PL | 26.37 zł | do sklepu |
Możliwy odbiór osobisty. Punkt odbioru zamówień: Łódź | ||
SWIATKSIAZKI.PL | 33.40 zł | do sklepu |
Możliwy odbiór osobisty. W księgarniach w całej Polsce |
Splątane historie zwykłych ludzi Debiut powieściowy jednej z najważniejszych osobowości teatralnych XXI wieku. Minimalistyczny styl i wartka akcja pozwalają czytelnikowi na przeżywanie historii, dopowiadanie znaczeń i odkrywanie marzeń i frustracji bohaterów. W Berlinie stworzonym przez Schimmelpfenninga nie znajdziemy jednoznacznych postaci, oczywistych motywacji i jasnych decyzji. Autor maluje swoją opowieść pełną gamą szarości, pozwalając nam samym nazwać jej odcienie. Tomasz i Agnieszka, którzy trzy lata temu wyemigrowali do Niemiec, zaczynają mieć już dość. On nie radzi sobie z samotnością, ona z jego częstymi wyjazdami − a żadne z nich z pogłębiającą się między nimi przepaścią. Szesnastoletnia Elisabeth w końcu zdobywa się na odwagę i ucieka od wyzwisk i bicia wiecznie pijanej matki. Razem ze swoim chłopakiem, Miszą, chcą za wszelką cenę dostać się do Berlina. Ojciec Miszy wychodzi z przymusowego odwyku, by odnaleźć syna. Boi się o niego, a jeszcze bardziej boi się, że znów sięgnie po kieliszek. Charly, właściciel małego kiosku, powoli wpada w obsesję. Musi zdobyć broń, żeby ruszyć na polowanie… Wkrótce ich losy splotą się w najbardziej nieoczekiwany sposób, gdy zaczną podążać śladami wilka. A wilk już przekroczył granicę. Tajemnicza, choć bezwzględna opowieść o ludziach – podobnie samotnych jak wilk, którego śladami podążają – walczących o przetrwanie i o wolność mimo wszystko. Wilk staje się ich snem, ich lękiem, obsesją – ich lustrem…
Anna R. Burzyńska, teatrolożka
Deutschlandradio Kultur
Spiegel Online
Berliner Zeitung
Mitteldeutscher Rundfunk
Darmstädter Echo
Śladami wilka
FRAGMENT KSIĄŻKI
Silnik starej toyoty był wyłączony. Młody człowiek marzł. Nie miał dość benzyny, żeby stać z włączonym silnikiem. Od czasu do czasu przekręcał kluczyk w stacyjce do połowy i na chwilę uruchamiał wycieraczki. Bał się o swój akumulator. Wyłączył światła i nie słuchał radia. Siedział w toyocie w ciemności.
To potrwa jeszcze ze dwadzieścia godzin, zawołał wcześniej na jezdni któryś z polskich kierowców tirów. To potrwa jeszcze ze dwadzieścia godzin, powtarzał w kółko mężczyzna.
Młody Polak wysiadł z auta i zaczął fotografować telefonem widoczną w oddali łunę. Potem wrócił do samochodu. Na zdjęciach nic nie było widać.
Zadzwonił do swojej dziewczyny, Agnieszki, która czekała na niego w Berlinie.
– Nie, to potrwa jeszcze wiele godzin.
– Co zrobisz? – zapytała Agnieszka. – Masz koc?
– Mam śpiwór w bagażniku.
– Zostaw samochód i idź do najbliższej wsi.
– Tu nie ma żadnej wsi.
– Jest. Musi być jakaś wieś.
– Tutaj nic nie ma, nic nie widać.
– Musi być jakaś wieś, Tomasz, idź do najbliższej wsi, bo zamarzniesz.
– Tu nie ma żadnej wsi. Nie mogę tak zostawić samochodu.
Po kolejnej godzinie spędzonej w korku Tomasz znów wysiadł, żeby przespacerować się w kierunku miejsca wypadku. Zanim wyruszył, wybrał sobie punkt orientacyjny, bo wiedział, że bez niego nie odnajdzie przysypanej śniegiem toyoty.
Na poboczu po prawej stronie od niego stał drogowskaz z informacją: „Berlin 80 km”.
Jestem harcerzem, pomyślał Tomasz, jestem pieprzonym harcerzem.
Ruszył w kierunku miejsca wypadku. Wciąż padał śnieg. W ciemności migotały koguty karetek. Kiedy podszedł bliżej, zobaczył bladoniebieskie płomienie spawarek, za pomocą których strażacy usiłowali wydobyć ludzi z zakleszczonych samochodów. Słyszał wołania i krzyki. W gęsto padającym śniegu na jezdni stał mniej więcej sześćdziesięcioletni mężczyzna, mocno zbudowany, w samym podkoszulku, zakrwawiony, zapewne kierowca tira.
– Czy mogę ci jakoś pomóc? – zawołał Tomasz po polsku, bo wydawało mu się, że zna tego mężczyznę z Warszawy, ale tamten odkrzyknął tylko:
– Zajmij się swoimi gównianymi sprawami!
Po drugiej stronie autostrady wylądował helikopter. Ustawiono reflektory. Sanitariusze pędzili, niosąc kogoś na noszach do karetki. Przy noszach biegła kobieta, która raz po raz coś wykrzykiwała, jakieś słowo, być może imię; nagle osunęła się w śnieg. Ratownicy pobiegli dalej.
Tomasz zawrócił. Idąc między unieruchomionymi autami, wrócił w ciemność.
Minęły go trzy jadące w przeciwnym kierunku karetki na sygnale. W gęsto sypiącym śniegu Tomasz szukał swojego punktu orientacyjnego, drogowskazu z informacją o odległości do Berlina. Znalazł przysypaną śniegiem toyotę i obszedł ją, żeby wyjąć śpiwór z bagażnika.
Tomasz od trzech lat mieszkał z Agnieszką w Berlinie. Zazwyczaj pracował dla pewnego Polaka, Marka. Marek i jego ekipa wyburzali wnętrza budynków lub je odnawiali. Robili wszystko.
W Polsce Tomasz zawsze pracował sam. Kiedy dostawał pracę poza Warszawą, czasem sypiał nocą w śpiworze na budowie lub w aucie – sam. Jednak w Niemczech tak się już nie dało.
Odkąd Tomasz mieszkał w Niemczech, nie mógł znieść samotnej pracy. Odkąd był w Niemczech, nie mógł znieść samotności.
Zamek bagażnika toyoty zamarzł. Po prawej od Tomasza na poboczu stał drogowskaz – osiemdziesiąt kilometrów do Berlina.
Wtedy młody Polak zobaczył wilka. Wilk stał przy drogowskazie na poboczu zaśnieżonej drogi, siedem metrów przed nim, nie więcej.
Wilk, pomyślał Tomasz, to wygląda jak wilk, pewnie to duży pies, kto wypuszcza tutaj psa, a może to jednak wilk?
Zrobił zdjęcie zwierzęciu stojącemu na tle drogowskazu. W ciemności błysnął flesz.
Moment później wilka już nie było.
Dorota Segda, rektor PWST w Krakowie